Koronalia - Rozdział 1

Opis powieści:
Pod koniec roku 2019 w Chinach pojawił się wirus dotąd nie znany nikomu. W ciagu kolejnych tygodni rozprzestrzenił się po wszystkich kontynentach na Ziemii, zabierając ze sobą kilkadziesiąt milionów istnień.

Jak doszło do tego? Skąd się pojawił? Czy ktos go stworzył?





ROZDZIAŁ 1
Luty 2019r., Pekin

-Panie premierze, wrasta problem ludności- powiedział jeden z ministrów- niepokojąco wzrasta liczba nowych urodzeń.
-Będziemy gadać o liczbie mieszkańców, skoro w kraju zaczyna brakować podstawowych rzeczy na półkach- wtrącił się inny minister.
-To co według Ciebie powinniśmy zrobić, panie Mong?
-A myślisz czego to jest skutkiem, ministrze Lun? Tym, że ludzie przestali przestrzegać prawa!
-Ale to, nie sprawa ministra bezpieczeństwa tylko prawa!
- Niby dlaczego nasza?
-Cisza panowie. Proszę o spokój.- zarządził premier – krzykiem do niczego nie dojdziemy. Prawdą jest, ze jakoś musimy rozwiązać problem. Ale musimy też pamiętać ze zapotrzebowanie towarów jest zależna od liczby ludności.
-A, nie mówiłem!
- To, że raz trafiłeś w sedno, nie oznacza że masz racje!
-A niby kto ma, ty?
- Ej, bez sensu te wasze słowne przepychanki! Może znaleźmy jakieś rozwiązanie na to!
- No jak się uspokoiliśmy, to może uda nam się do sedna dzisiejszego spotkania.
Spotkanie, o którym mowa, było ściśle tajne, zwołane nadzwyczajnie. Miejsce spotkania odbywało się 20 metrów pod pałacem prezydenckim. Na to spotkanie przyszli wyłącznie najbardziej zaufani i najważniejsi ministrowie.
- Więc, co… Obywatele nie przestrzegają prawa, mimo faktu, ze jest zakaz posiadania więcej niż dwóch dzieci, a robią to.
-To natomiast przyczynia się do wzrostu populacji.
- Więc , co możemy z tym zrobić?
- Ktoś ma jakiś pomysł?- spytał premier- Żadnych?
Cały stół milczał. Po paru minutach zabrała głos niska kobieta. Nie miała nawet 160 cm . na nosie nosiła okulary.
-Chyba wiem, jak można to rozwiązać.
-Słuchamy z zainteresowaniem, minister Hix.
Pani Hix nachyliła się nad stołem.

*****************************************************************************

- No to już wszystko?- kiedy skończyła wyjaśniać , cały pokój patrzył na nią szerokimi oczyma. Jedynie premier wydawał się zadowolony, popijał whisky, jakiś stary rocznik. Bujał się na krześle, to do przodu to do tyłu.
-Tylko tyle?- odezwał się Mong.
-Tylko tyle? Czy pan w ogóle słuchał co mówiłam?!
-Wszyscy słyszeli. Bardzo dobrze. Ma pani pomysł, ale co z realizacją go?
-Musze tym razem się z panem zgodzić.
- Ale trzeba przyznać, ze rozwiązuje to problem przeludnienia w Chinach.
- Ale jak go zrealizować?
-Nie da się!
-Jest to nierealne!
- Nie możliwe jest to do zrealizowania!
Ministrowie zaczęli się przekrzykiwać. Pani Hix siedziała cicho. Nie wtrącała się bezsensowną dyskusje, za to teraz siedział z zapalonym papierosem marki Marlboro. Przednim stała szklanka pół napełniona koniakiem Henri IV Dudognon Heritage. Właśnie kończył palić szluga.
- Panowie proszę o cisze! Bardzo mi się podoba pomysł pani Hix.
- A ja chyba wiem jak możemy go zrealizować.- zabrał głos minister Cxioung.
- Niech nam pan opowie.
-Pod miastem Jinan.
- W prowincji Szantung?
- Panie Hixun, mieszka pan w Chinach, a nie zna stolic prowincji? Wstyd.
- Jak by pan sam był ekspertem w tej dziedzinie.
- Na pewno jestem większym niż pan.
- Spokój! Ministrze Cxioung proszę kontynuować.
-Wracając do tematu. Pod Szantung istnieje laboratorium. Prowadzą tam zawansowane badania.
-Badania nad czym?
- Badania są bardzo ściśle tajne.
- Wielka szkoda, ze pan nam nie ufa. Przecież jesteśmy wśród przyjaciół.
-Doprawdy, wielki z pana przyjaciel.
- Panowie!
-Przepraszam ministrze. Na czym stanąłem?
-Na laboratorium.
-A tak rzeczywiście. Można więc zupełnie przez przypadek jakiś wypadek się zdarzył…
-Świetny pomysł. Kto jest kierownikiem laboratorium?- pochwalił premier.
- Doktor Gwuning.
- A kiedy możemy owe laboratorium odwiedzić?
-Teraz jest tam zbyt tłoczno i trzeba umówić się z panem doktorem.
- A to ciekawe.
- Ma bardzo dużo spraw. Oprócz prowadzenia badań wykłada na uczelni, ale tam by było to zbyt podejrzane.
-Akurat. Jak by premier przyjechał skontrolować szkolnictwo, wcale nie.
-Zauważ pan, że na uczelni dużo osób się kręci, a to należy załatwić dyskretnie.
-Tak, aby nie było podejrzeń.
-Dlatego też wizyta w laboratorium jest bardziej bezpieczna.
- A co z świadkami?
-Tam pracują sami naukowcy. A jak coś pójdzie nie tak, zaprzeczą.
-Skąd ma pan taką pewność?
-Bo od tego zależy ich życie.
-A więc ustalone. Laboratorium.

Zapraszam również na Wattpada
https://www.wattpad.com/story/229884164?utm_source=android&utm_medium=link&utm_content=story_info&wp_page=story_details_button&wp_uname=AnastyElizabeth&wp_originator=%2BGd6qXL7Cjp1IT8Hzs4FvRJQ3BWBYKUPGZpNUUVaxUo8Z8NTukhEhwwryDBGlBsfjar2NQf7Xm7UoGH3kch7S5ODGf9c32aIOhu6joaxoexK4jSZ8OyqtYqZPgIJsXjj&fbclid=IwAR1IqRybA2XyXrhzId6hnPMkSpJ8QFx-4bX7ViPubXBHGtaGBMIdZZTMWF0&_branch_match_id=802638859592371902

Rozdział napisany własnego autorstwa, udostepniony również na Wattpadzie.

Komentarze

Popularne posty